Metka przyczyną wojny dyplomatycznej

Izrael i RPA nie lubią się od dawna. Ostatnio trwa między nimi jednak prawdziwa dyplomatyczna wojna. A wszystko za sprawą… metek.

Wyprodukowane na okupowanych terytoriach palestyńskich” – te pięć słów wywołało burzę. Gdy południowoafrykański rząd ogłosił, że wszystkie pochodzące z Zachodniego Brzegu Jordanu towary będą oznaczane właśnie w ten sposób, Jerozolima wpadła w furię. Wcześniej na etykietach widniało „made in Israel„.

Pretoria twierdzi, że w jej decyzji nie ma nic zaskakującego – wszak otwarcie nie uznaje ona podbojów Izraela po 1948 roku, a Zachodni Brzeg uważa za część niepodległej Palestyny. – Chcemy, by nasi obywatele mieli pełną świadomość, skąd przybyły dobra, które kupują – tłumaczył rzecznik rządu RPA. Izraelska strona patrzy na to jednak inaczej. – To czysta dyskryminacja – komentował rzecznik rządu w Jerozolimie. – W RPA nic się nie zmieniło, nadal panuje tam apartheid – grzmiał izraelski wiceminister spraw zagranicznych, a jego resort wezwał południowoafrykańskiego ambasadora „na dywanik”.

Źródło i pełny artykuł: Michał Staniul dla Wirtualnej Polski na konflikty.wp.pl